![]() |
| Szlachcic polski. |
Świadkiem zgonu Andrzeja Stanisława Suchodolskiego, był też W Mikołaj Targoński 43- letni dziedzic, we wsi Targonie Wielkie zamieszkały.
![]() |
| Fr. aktu zgonu AS Suchodolskiego |
Znalazłam jego osobę w akcie małżeństwa z 1802 roku.W dniu ślubu był 30-letnim adwokatem i dziedzicem w Targoniach. Ożenił się w Rutkach Kossakach z Anną Kozłowską, która w tym czasie bawiła u siostry swej w Dobrochach. Świadkami tego ślubu byli Wielmożni : Maciej Maleszewski, Piotr Dobrzeniecki i Ignacy Dębnicki.
![]() |
| Akt małżeństwa Mikołaja i Anny Targońskich. |
***
Szukałam dalej dowodów na istnienie tych nieprzeciętnych ludzi. Znalazłam trzech pierwszych. Po Ignacym Dębnickim, adwokacie i dziedzicu na wsi Ślasy Lipne, nie ma śladu.
O Mikołaju Targońskim dodam tyle, że zmarł w wieku 69 lat w 1841r. Pozostawił po sobie syna.
![]() |
| https://indeksy.projektpodlasie.pl/ |
Maciej Maleszewski (1754 -1802) szambelan Jego Królewskiej Mości i wsi Dobrochów
dziedzic. Zmarł w swoim dworze w Dobrochach, w roku wesela Targońskich. Miał syna Tomasza z 1voto.
Piotr Dobrzeniecki (1728 - 1823) podwojewodzy radziłowski i wsi Pęsy Lipne dziedzic, dożył sędziwego wieku 95 lat. Spłodził 2 synów i 6 córek.
![]() |
| https://genealodzy.pl/ |
To jeszcze nie wszystko!
Panów Dobrzenieckiego i Maleszewskiego - jak żywych, odnalazłam w notatkach etnograficznych Zygmunta Glogera, pt.: „Wesele babuni”.
Oto fragment, a całość od str. 1031, chętni znajdą pod adresem : https://ksiaznicapodlaska.pl/site/gloger/t3/Rozdzial_XVIII.pdf
„… Chryzanty Opacki, ostatni kasztelan wiski, należał do najzamożniejszych panów mazowieckich. Ojciec jego miał siostrę Zofię za Dobrzynieckim, która w dziale dostała folwark Pęsy. Po tej Zofii został syn - Piotr Dobrzyniecki podwojewodzy radziłowski, ożeniony z Zofią Zagórską. Obaj bracia (cioteczni) różnili się przekonaniami i powierzchownością. Opacki był salonowcem doby stanisławowskiej... Dobrzyniecki zaś na peruki, puder, fraki, żaboty i francuszczyznę spluwał. Mięszał często wyrazy łacińskie i powtarzał „mopanie”. Chwytał gestem ręki za rękojeść szabli, choć ją już tylko przypasywał na wielkie uroczystości. Głowę wysoko podgalał, chodził zawsze w żupanie i pasie, a na święto i wizytę w kontuszu. Z kasztelanem nazywali się zawsze „panie bracie” i sprzeczali często w kwestiach politycznych, choć obaj zarówno kraj miłowali. Króla tylko nazywał wtedy podwojewodzy „stolnikiem”, wiedząc, że kasztelana tym podrażni. Gdy raz przejazdem do Grodna, bawił Stanisław August u siostry w Białymstoku, kasztelan chciał przedstawić brata monarsze. Ale Dobrzyniecki nie dał się skusić i tylko wzdrygnął na myśl, że musiałby „pana stolnika” w rękę pocałować… Dobrzyniecki, mając jeden folwark, widział niepodobieństwo podzielenia 4 córek tą puścizną,(sprzedał więc) całą fortunę swoją za 4 tysiące dukatów, zachowując dla siebie w dożywocie folwark Pęsy... Dwór w Pęsach, jak wszystkie stare dworki u szlachty jedno folwarkowej na Mazowszu, był drewniany, niewielki, o pięciu pokojach z gankiem nad sienią... W dniu 2 sierpnia 1809 roku, miało się odbyć w Pęsach wesele Agnieszki, trzeciej córki podwojewodzego, tej która w 60 lat później szczegóły godów weselnych wnukowi swemu opowiadała… Na weselu w Pęsach obok Szczukowej i Mleczkowej, znalazła się jeszcze trzecia szambelanowa Maleszewska z Dobroch, wdowa (po Macieju), bezdzietna, przybyła z pasierbem swoim Tomaszem Maleszewskim , który wkrótce potem sprzedał Dobrochy Glogerowi, dziadowi piszącego… Podwojewodzy w Pęsach, dożył lat bardzo sędziwych w czerstwym zdrowiu, bo zacząwszy l0-ty krzyżyk, jeździł jeszcze konno. I byłby pewnie dożył setki, gdyby nie nieszczęśliwy wypadek. Pewnego dnia przyjechał do Pęs pan Bechon i namówił wuja swej żony do wspólnego spaceru powozem. Konie były lękliwe i wywróciły z nimi pojazd. Od owego wypadku starzec zaniemógł i w kilka miesięcy potem umarł, mając skończonych 95 lat życia, a było to w roku 1823. Wówczas Bechon obrysował głowę konającego. Z tego rysunku widzimy, że ten typowy duszą i ciałem Polonus, podgalał wysoko głowę do ostatniego dnia życia. Babunia powiada, że był ostatnim, który zachowywał ten zwyczaj w swoim powiecie…”











Brak komentarzy:
Prześlij komentarz